środa, 3 maja 2017

Dwa dnia na Łowisku Mokate (Łowisku Ustroń) - Method Feeder cz.2

Dzień II:


Po pewnych przemyśleniach, obserwacjach podszedłem inaczej do tematu. Wybrałem stanowisko na końcu lewego brzegu (wchodząc na łowisko należy iść cały czas w lewo i dojść praktycznie do przeciwległego brzegu). Wybrałem to miejsce głównie dla tego że woda tam jest zdecydowanie głębsza i na moje oko ma przynajmniej około 5 mtrów i więcej. Przygotowałem zanęte podobnie jak w poprzednim dniu ale opartą w zdecydowanej większości na pelecie oraz  dodałem dwie garści gotowanej konopi.Dla uzyskania lepszego rezulatu rozjaśniłem mieszankę najwyklejszą zanętą karpiową , tak by jej kolor bardziej przypominał kolor dna.

Po przygotowaniu stanowiska ,a więc ułożeniu wszystkiego pod ręką, przygotowaniu podbieraka i apartu na statywie zarzuciłem zestawy. Na haczyk założyłem kukurydzę wędkarską o naturalnym smaku, po dwa ziarenka. Na obu wędkach miałem Metodowe zestawy ,ku mojemu zaskoczeniu  już po kilkunastu minutach miałem branie, zaciąłem je bez wahania. Ryba była na wędce i byłem pewny, że jest duża. Walka była niesamowita, miałem nadzieję na kilkunastokilogramową rybę, nie udawało się jej odrwać od dna, podpływała do brzegu bez wynurzania się i wracała z powtorem w głęie. Hol trwał około 20 minut, co zaskoczyło mnie bo przeważnie ryby o tej porze roku były słabe. Udało się wyholować - karp o wadzę 6,5 kg:) Liczyłem na większego ale i tak byłem zachwycony. Po odłożeniu wędki i kilkunastu minutach miałem kolejne branie , tym razem bez większych emocji ale karp 2 kg.


Dzień się zaczął wspaniale, myślałem że uda złowić się wiele ryb tego dnia. Niestety jak mówi stare porzekadło wędkarskie : dwa karpie wiosny nie czynią:)). Następne branie nastąpiło dopiero za 4 godziny, znowu  było bardzo mocne , szczytówka ugięła się prawie wyrywając wędkę z podpórek. Po kilku minutowym holu okazało się że ryba ma 4,5 kg. Byłem zadowolny, mogłem wracać spełniony do domu:) Ostatnią rybę wyciągłem na dwa ziarenka kukurydzy preparowanej jedno ziarenko o naturalnym samku ,a drugie barwione na czerowno o truskawkowym smaku.




Cały dzień eksperymentowałem z różnymi przynętami, rybnymi, słodkimi peletami, chcąc trochę wyczuć rybę i spróbować też zakupionych nowości. Praktyka potwierdziła moje przekonanie ,że na tym łowiksu najlepiej sprawdzają się rybne smaki czy to w pelecie czy kulkach i samej zanęcie ,a także kukurydza na przynętę im większa tym lepsza - dodatkowo dodam że kukurydza może być słodka np. annasowa czy waniliowa.

Zachęcam do odwiedzania tego łowiska bo można w krótkim czasie złowić fajne duże ryby, a rybostan potrafi nieraz zaskoczyć:)

Na pewno zdam Wam kolejne relacje z http://www.lowisko-ustron.pl/  :)))



czwartek, 20 kwietnia 2017

Dwa dnia na Łowisku Mokate (Łowisku Ustroń) - Method Feeder

Serdecznie Witam w kolejnym poście, dziś chciałbym się z wami podzielić moją relacją z dwóch marcowych dni spędzonych na jednym z moich ulubionych łowisk : Mokate :) ,a oficjalnie mówiąc Łowisku Ustroń. Znajduję się ono między Skoczowem ,a Ustroniem przy fabryce Mokate (stąd zwyczajowa nazwa). Z racji tego ,że pogoda końcem marca była w tym roku wyjątkowo dobra postanowiłem wybrać się na karpie. Z jednej strony rozsądek podpowiadał mi ,że woda będzie jeszcze za zimna ,a z drugiej strony wysiedzieć w domu w tak ciepłe dni było prawie nie możliwe. Całą zimę czekałem na ten dzień oglądając i czytając chyba wszystko co ktokolwiek opublikował na temat wędkarstwa więc czas było sprawdzić dobytą wiedze.

Wieczorem jak zwykle przed wyjazdem zacząłem zastanawiać się nad wyborem miejsca do wędkowania, rozmyślałem raczej o stanowisku na płytkiej wodzie spodziewając się ,że ryby będą chciały się wygrzać w pierwszych promieniach słońca. Po przyjeździe na łowisko około godziny 9.00 okazało się ,że łowisko jest całkiem puste. Nie było na nim ani jednej osoby - jeżdżę tam już kilka lat i nigdy nie miałem do czynienia z taką sytuacją. Pewnie dlatego że był środek tygodnia.  Nagle w mojej głowie pojawił się chaos, były dla mnie dostępne miejscówki które dotąd zawszę były zajęte:). Postanowiłem rozbić się przy wejściu na łowisku tak żeby rzucać bezpośrednio na wyspę. Woda w tym miejscu jest płytka i pod wyspą zawsze jest ryba, takie miejsce setka.

Dzień I:

tak jak wspominałem robiłem się na płytkie wodzie, schodząc wejściem  po schodach poszedłem w lewo do miejsca gdzie patrząc w stronę wody lewy brzeg wysyp ma się przed sobą.



Zacząłem przygotowywać stanowisko, tradycyjnie od zanęty, a w zasadzie miksu. Na tym łowisku przeważnie stosuję zapachy rybne wg mnie sprawdzają się znacznie lepiej. Tym razem wybrałem zestaw firmy traper, widoczny na zdjęciu. Można go śmiało polecić  ale doświadczonym osobą. Mieszanki te są bardzo wrażliwe na wodę, łatwo  je przelać, przesuszyć ,a w tej metodzie to klucz do wyniku. Po zimie nigdy nie kombinuję idę zawsze w totalnie sklepowe mieszanki nie dodając zbyt wiele od siebie bo to przynosi różne efekty , zwłaszcza kiedy wyszło się już trochę z wprawy i szybko można coś zepsuć. Zawsze pierwszy wyjazd idzie coś nie tak:) przynajmniej ja tak mam. Tak jak wspominałem łowiłem na Metodę więc zacząłem od namoczenia 2mm peletu przeznaczonego do tego celu. Robię to zawsze w ten sposób ,że zalewam go wodą do pełna pojemnika, mieszam i od razu odlewam całość wody. W osobnym pojemniku mieszam zanętę przeznaczoną również do Metody,  na wyczucie starając się zrobić ją zbyt suchą - w myśl zasady że wodę zawsze można dolać ,a osuszyć już gorzej:)
Zestawy na wędkach mam przygotowane na stałe, nie przelotowo. To też wydaję mi się lepsza metoda, chociaż opinie różne w temacie krążą. Na przynęty na tym łowisku mogę z całą odpowiedzialnością polecić preparowane kukurydze w słoiczkach o różnych smakach  np. ananas, truskawka. Zdarza mi się też moczyć ją  w rybnych dipach lub w jakimś stary oleju po rybkach z puszki, też przynosi dobre efekty.  Doskonałe też są rybne pelety, mini kulki w połączeniu z kukurydzą. Generalnie ryba jest nauczona na wszystko co można kupić w sklepie więc warto eksperymentować .

Zarzuciłem zestawy i bardzo szybko miałem silne branie, niestety było to mały lesczyk. W trakcie łowienia regularnie nęciłem łowisko, zaczynam zwykle od kilku rzutów , co 5 minut w to samo miejsce. Przez pierwsze dwie godziny brania były bardzo dobre, wyciągałem kilka leszczy, karasi. Karasie bardzo waleczne , waga każdego praktycznie około 1 kg ! Gdy brania zaczęły ustawać postanowiłem złamać zanętę melasą, często tak robię kiedy wiem że ryba weszła w zanętę bierze i nagle przestaje. Tym razem też pomogło, ryby wróciły i udało się wyciągnąć kilka kolejnych karasi,lescza i jednego karpika.




Wyjazd bardzo udany, nie było wielkich ryb ale po zimie nie to jest najważniejsze. Udało  się złowić kilkanaście ryb ,a to najważniejsze. Wróciłem do domu z głową pełną wniosków ,a to bezcenne:)

Dzień drugi opiszę w kolejnym poście...



środa, 15 marca 2017

Wiosenne płocie i leszcze na bata

W ostatnią niedzielę wraz z moim serdecznym przyjacielem  Łukaszem wybrałem się nad rzekę Wisłę w miejscowości Strumień. Rzeka ta ma tam szerokość około 20-30 metrów i głębokość od 1-2,5 metrów.

Wieczorem przed wyjazdem przygotowałem kilka pełnych zestawów spławikowych, miałem zamiar łowić na 7-metrowego bata.  Zestawy przygotowałem sobie  w czterech wersjach:

-spławik 1g/żyłka główna 0,102/przyponowa 0,08/haczyk 22 - czerwony
-spławik 1,5g/żyłka główna 0,102/przyponowa 0,08/haczyk 22 - czerwony
-spławik 2,0g/żyłka główna 0,14/przyponowa 0,12h/haczyk  - 14 czarny
-spławik 4,0g/żyłka główna 0,102/przyponowa 0,08/haczyk 22 - czerwony


Na łowisko wyjechałem około 7.00 rano z domu, tak żeby na miejsce dotrzeć około 8.00. Po drodze  wykupiłem licencję na łowienie , co prawda spotykała nas przy tym nie miła niespodzianka w postaci podwyżki o 5 zł - od tego roku dzienne pozwolenie na ten odcinek Wisły to 25 zł. Przy okazji link do łowiska: http://www.malawisla1.pl/. Dokładny opis jak dojechać i gdzie kupić pozwolenie znajdziecie w nim.

Rozłożyliśmy się w miejscy pokazanym na poniższej mapce, w okolicach 300 metrów od mostu drogowego w miejscowości Strumień. 




Głębokość łowiska w tym miejscu wynosi około 1,40 cm , woda płynęła ze średnim uciągiem jak na tą porę roku (spodziewałem się większego uciągu) i była wyjątkowo przeźroczysta, można ją ocenić na około 1 metr , co jak na Wisłę w tym miejscu dla mnie było wyjątkowe.
Po rozłożeniu sprzętu, wędziska ,podpórek, rozpocząłem przygotowanie zanęty. Polecam przepis na zanętę wg poniższej receptury bo nigdy mnie nie  zawiódł:

-1 kg czarnej płciowej zanęty, koniecznie sprawdzonej (ja polecam tą Edmunda Gutkiewicza)
-0,3 do 0,5 kg zanęty karpiowej najlepiej o jakimś korzennym aromacie
-200-300 ml mrożonej pinki, kupuję ją dzień wcześniej i mrożę w celu zabicia w zamrażalniku
-200-300 ml gotowanej konopi, czasami ją miele ale tym razem tego nie zrobiłem. Konopię gotuję około 30 , 40 minut do pęknięcia. Koniecznie w osolonej wodzie, uważam że efekty są dużo lepsze niż bez soli
Po wymieszaniu zanęty, jej przesianiu i odczekaniu kilkunstu minut rozpoczałęm wędkowanie.




Zacząłem od wrzucenia do wody 3-4 kul zanęty wielkości pomarańczy. Łowiłem na zestaw ze spławikiem 1,5g bo taki wydawał mi się idealnym połączeniem na ten dzień. Odpowiadał dobrze na wiatr, falę i delikatne brania ryb. Na haczyk założyłem 2-3 pinki w rożnych wariantach kolorystycznych , układając kolorystyczną strategię na dany dzień. Już po kilku minutach na wędce poczułem mocne branie i udało się mi wyholować 25 cm wzdręgę.  




Prze około godzinę miałem  kilka fajnych brań  płoci i krasnopiór skończonych oczywiście udanym holem. Niestety brania ustały i coraz ciężej było zmusić ryby do współpracy. Rozpocząłem donęcanie i nieustanne próby regulowania gruntu. Raz bardzo dobre efekty zaczęło przynosić ustawianie przynęty 10 cm nad dnem, innym razem dobrze się sprawdzało kładzenie jej na samym dnie. Przypon w zestawach miałem 20 cm więc na wiele mi nie pozwalał ale z zasady na dłuższe na bata nie łowie - mam to sprawdzone i nie przynosiło to pożądanych efektów.
Nieoczekiwanie po 1,5 godziny zaczęły wpadać leszczyki , od małych po takie 30 kilku centymerowcyh, później wróciły z powrotem plocie i sytuacja zaczynała mi się podobać coraz bardziej.

Co ciekawe nie bez zaznaczenia jest ilość założonej pinki na haczyk. Wydaję mi się ,że najlepsze efekty uzyskiwałem zakładając 5 pinek w tym 3 białe i dwie czerwone. Oczywiście nie było to stale i czasami jedna czerwona była lepsza ,choć nią czasami brały 3 centymetrowe okonie.

Wędkowałem do godzniu 12.00 , czyli przez 4 godziny - uzyskując wynik 5,25 kg. Wyjazd uznaję za bardzo udany i byłem mocno zaskoczony wielkością płoci, wzdręg. Poza tym złowiłem sporo gatunków ryb co szczególnie mnie cieszy i daje mi rzeczywisty dowód że w naszej Wiśle można ciekawie połapać ryby.



piątek, 24 lutego 2017

Dojechaliśmy w niedziele, bardzo deszczową niedziele:) Mimo ,że na miejscu byliśmy około 14 to nie było mowy o wyjściu z pokoju, deszcz lał się z nieba strumieniami. Wypakowaliśmy rzeczy i już nie mogłem się doczekać poranka i spaceru z wędką. Postanowiłem ,że będę wstawał codziennie ok. 4.30 i wędkował do około 7-8 rano nim obudzą się dzieci.
Wstałem w poniedziałkowy poranek zgodnie z planem, wyszedłem z pokoju jeszcze po ciemku z wędką w dłoni ruszając zmotywowany jak na podbój kosmosu. Wziąłem kurtkę, kilka pudełek spinningowych przynęt i lekki spinning shimano o masie wyrzutu od 3-10 g (wędkę szczegółowo opiszę w dziale sprzęt).
Poszedłem nad Piaśnice , nurt był bardzo mocny, rzeka pełna kilkumetrowych wodorostów ciągnących się wraz z nurtem. Po godzinie spaceru mniej więcej od przepompowni w Dębkach do około 1 km w dół rzeki nie spotkałem ryby ani też ciekawej miejscówki na okonia. Szczerze to zdałem sobie sprawę ,że złowienie ryby w tej wodzie będzie ciężkie ,a nawet bardzo ciężkie. Poszedłem jeszcze bardziej w las w dół rzeki - to nie był dobry pomysł, dotarłem do miejsca gdzie rzeka otaczała mnie z każdej strony. Wały Piaśnicy potrafią tworzyć mokradła na całkiem sporej szerokości lasu i mogą zaskoczyć wędrujących wzdłuż brzegów. Dochodziła godzina 6.00 rano , a ja postanowiłem wyjść z rozlewisk i lasu, czas zastanowić się co robić dalej. Wróciłem drogą do miejsca skąd zacząłem wędrówkę, wtedy nad rzeką dostrzegłem wędkarza, specyficzny starszy Pan łowił na przepływankę w rzecze - postanowiłem go wypytać o wszystko co wie. Oczywiście zaczął opowiadać jak to kiedyś były ryby w tej rzece - wielkie, tłuste , zawsze brały itp.:) takie wędkarskie legendy:) Powiedział mi ,że tydzień łowi w tym miejscu i nawet płotki nie miał, zmartwił mnie strasznie. Następnie powiedział ,że w rzece nie ma ryb ale w kanale (który płynął 100m dalej) to są ryby i to całkiem ładne...

Podłapałem to natychmiast, poszedłem nad kanał. Ma on około 5-10 metrów szerokości i głębokość od 1 - 3 metrów w dołkach. Praktycznie na 80% była rzęsa wodna oraz gęsta roślinność wodna. Nie wyglądało to zachęcająco ale postanowiłem 3 cm żółtym twisterem obłowić co się da. Podbijałem przynętę wokół rzęs wodnych , wzdłuż brzegów i rzucałem gdzie tylko się dało. Po kilku próbach ,przy samym brzegu poczułem odjazd przynęty - branie było silne i mocne, byłem pewny że to zaczep. Ta woda wyglądała jakby tam nic nie mogło pływać. Po chwili byłem pewny ,że to ryba i to nie mała, z racji bujnej roślinności zastosowałem hol siłowy i po chwili zobaczyłem ogromnego okonia. Rybę udało się wyholować:) okazało się że to okoń 41,5 cm ! Do dziś w to nie wierzę.

wtorek, 14 lutego 2017

Po ustaleniu miejsca na nasze wymarzone wakacje zacząłem kreować wędkarską strategie, było to o tyle skomplikowane ,że każdy z naszej rodziny chce ugrać coś dla siebie:) Moim celem było odpocząć od pracy i przy okazji złowić coś fajnego. Wiadomo jest ,że złowienie ryby życia na wakacyjnym wyjeździe jest mało prawdopodobne ale możliwe i tego się trzymałem.
Zacząłem przeglądać wszelakie informację na temat rzeki Piaśnicy, miejscowści ,Dębki ,a także morza Baltyckiego w tym rejonie. Od razu było wiadomo ,że nie jest to szczególnie atrakcyjne miejsce  pod względem wędkarskim  ale opisy w internecie brzmiały zachęcająco i dawały pewną nadzieje na spotkanie z rybami.
Jak przed każdym tego typu wyajzdem zacząłem się zastanawiać na co ,a konkretnie na jakie metody łowić. Uwielbiam spinningować szczególnie w zimne sierpniowe poranki ,które bardzo szybko zamieniają się w upał poza tym bardzo lubie też łowić na feedera , a rzeka taka jak Piaśnica wygląda jakby była stworzona do tej metody. Poza tymi dwoma  metodami nie wyobrażam sobie wakacyjnego łowienia bez bata. Nie raz ta wędka ratowała mi wędkarską wyprawę pokazując innym jaki potencjał drzemie w tej banalnie prostej metodzie ale o tym może innym razem bo to temat rzeka.:)



poniedziałek, 6 lutego 2017


Z racji tego ,że do najbliższego wędkarskiego wyjazdu pozostało jeszcze trochę czasu chciałbym podzielić się z Wami moimi zeszłorocznymi wspomnieniami. Postaram się to opisać w kilku może kilkunastu postach tak żeby oddać dramaturgię jaka towarzyszyła mi w przygotowaniach na wakacyjny wyjazd. Więc zacznę od początku ,czyli od planowania wakacji dla rodziny na 2016 rok. Zacząłem jak zwykle około  lutego ubiegłego roku ,kryteria mieliśmy dość proste - żona chciała jechać nad morze ,a ja obojętnie byle dało się łowić ryby w zasięgu 200 metrów od pokoju:) Dzieciom to na razie obojętne ale pewnie się to nie długo zmieni:). Analizowałem całe nasze wybrzeże wzdłuż i wszerz ale preferowałem rejony Gdańska ponieważ mieszkam w Cieszynie i łączy nas krajowa droga nr 1 co przekłada się na szybką podróż. Po wielu wieczorach przed monitorem wybór padł na Dębki ,a co za tym idzie wędkowanie na pomorskiej rzece Piaśnicy.