Serdecznie Witam w kolejnym poście, dziś chciałbym się z wami podzielić moją relacją z dwóch marcowych dni spędzonych na jednym z moich ulubionych łowisk : Mokate :) ,a oficjalnie mówiąc Łowisku Ustroń. Znajduję się ono między Skoczowem ,a Ustroniem przy fabryce Mokate (stąd zwyczajowa nazwa). Z racji tego ,że pogoda końcem marca była w tym roku wyjątkowo dobra postanowiłem wybrać się na karpie. Z jednej strony rozsądek podpowiadał mi ,że woda będzie jeszcze za zimna ,a z drugiej strony wysiedzieć w domu w tak ciepłe dni było prawie nie możliwe. Całą zimę czekałem na ten dzień oglądając i czytając chyba wszystko co ktokolwiek opublikował na temat wędkarstwa więc czas było sprawdzić dobytą wiedze.
Wieczorem jak zwykle przed wyjazdem zacząłem zastanawiać się nad wyborem miejsca do wędkowania, rozmyślałem raczej o stanowisku na płytkiej wodzie spodziewając się ,że ryby będą chciały się wygrzać w pierwszych promieniach słońca. Po przyjeździe na łowisko około godziny 9.00 okazało się ,że łowisko jest całkiem puste. Nie było na nim ani jednej osoby - jeżdżę tam już kilka lat i nigdy nie miałem do czynienia z taką sytuacją. Pewnie dlatego że był środek tygodnia. Nagle w mojej głowie pojawił się chaos, były dla mnie dostępne miejscówki które dotąd zawszę były zajęte:). Postanowiłem rozbić się przy wejściu na łowisku tak żeby rzucać bezpośrednio na wyspę. Woda w tym miejscu jest płytka i pod wyspą zawsze jest ryba, takie miejsce setka.
Dzień I:
tak jak wspominałem robiłem się na płytkie wodzie, schodząc wejściem po schodach poszedłem w lewo do miejsca gdzie patrząc w stronę wody lewy brzeg wysyp ma się przed sobą.
Zestawy na wędkach mam przygotowane na stałe, nie przelotowo. To też wydaję mi się lepsza metoda, chociaż opinie różne w temacie krążą. Na przynęty na tym łowisku mogę z całą odpowiedzialnością polecić preparowane kukurydze w słoiczkach o różnych smakach np. ananas, truskawka. Zdarza mi się też moczyć ją w rybnych dipach lub w jakimś stary oleju po rybkach z puszki, też przynosi dobre efekty. Doskonałe też są rybne pelety, mini kulki w połączeniu z kukurydzą. Generalnie ryba jest nauczona na wszystko co można kupić w sklepie więc warto eksperymentować .
Zarzuciłem zestawy i bardzo szybko miałem silne branie, niestety było to mały lesczyk. W trakcie łowienia regularnie nęciłem łowisko, zaczynam zwykle od kilku rzutów , co 5 minut w to samo miejsce. Przez pierwsze dwie godziny brania były bardzo dobre, wyciągałem kilka leszczy, karasi. Karasie bardzo waleczne , waga każdego praktycznie około 1 kg ! Gdy brania zaczęły ustawać postanowiłem złamać zanętę melasą, często tak robię kiedy wiem że ryba weszła w zanętę bierze i nagle przestaje. Tym razem też pomogło, ryby wróciły i udało się wyciągnąć kilka kolejnych karasi,lescza i jednego karpika.
Wyjazd bardzo udany, nie było wielkich ryb ale po zimie nie to jest najważniejsze. Udało się złowić kilkanaście ryb ,a to najważniejsze. Wróciłem do domu z głową pełną wniosków ,a to bezcenne:)
Dzień drugi opiszę w kolejnym poście...
metoda feeder to jest to, czego mi trzeba
OdpowiedzUsuń