Dojechaliśmy w niedziele, bardzo deszczową niedziele:) Mimo ,że na miejscu byliśmy około 14 to nie było mowy o wyjściu z pokoju, deszcz lał się z nieba strumieniami. Wypakowaliśmy rzeczy i już nie mogłem się doczekać poranka i spaceru z wędką. Postanowiłem ,że będę wstawał codziennie ok. 4.30 i wędkował do około 7-8 rano nim obudzą się dzieci.
Wstałem w poniedziałkowy poranek zgodnie z planem, wyszedłem z pokoju jeszcze po ciemku z wędką w dłoni ruszając zmotywowany jak na podbój kosmosu. Wziąłem kurtkę, kilka pudełek spinningowych przynęt i lekki spinning shimano o masie wyrzutu od 3-10 g (wędkę szczegółowo opiszę w dziale sprzęt).
Poszedłem nad Piaśnice , nurt był bardzo mocny, rzeka pełna kilkumetrowych wodorostów ciągnących się wraz z nurtem. Po godzinie spaceru mniej więcej od przepompowni w Dębkach do około 1 km w dół rzeki nie spotkałem ryby ani też ciekawej miejscówki na okonia. Szczerze to zdałem sobie sprawę ,że złowienie ryby w tej wodzie będzie ciężkie ,a nawet bardzo ciężkie. Poszedłem jeszcze bardziej w las w dół rzeki - to nie był dobry pomysł, dotarłem do miejsca gdzie rzeka otaczała mnie z każdej strony. Wały Piaśnicy potrafią tworzyć mokradła na całkiem sporej szerokości lasu i mogą zaskoczyć wędrujących wzdłuż brzegów. Dochodziła godzina 6.00 rano , a ja postanowiłem wyjść z rozlewisk i lasu, czas zastanowić się co robić dalej. Wróciłem drogą do miejsca skąd zacząłem wędrówkę, wtedy nad rzeką dostrzegłem wędkarza, specyficzny starszy Pan łowił na przepływankę w rzecze - postanowiłem go wypytać o wszystko co wie. Oczywiście zaczął opowiadać jak to kiedyś były ryby w tej rzece - wielkie, tłuste , zawsze brały itp.:) takie wędkarskie legendy:) Powiedział mi ,że tydzień łowi w tym miejscu i nawet płotki nie miał, zmartwił mnie strasznie. Następnie powiedział ,że w rzece nie ma ryb ale w kanale (który płynął 100m dalej) to są ryby i to całkiem ładne...
Podłapałem to natychmiast, poszedłem nad kanał. Ma on około 5-10 metrów szerokości i głębokość od 1 - 3 metrów w dołkach. Praktycznie na 80% była rzęsa wodna oraz gęsta roślinność wodna. Nie wyglądało to zachęcająco ale postanowiłem 3 cm żółtym twisterem obłowić co się da. Podbijałem przynętę wokół rzęs wodnych , wzdłuż brzegów i rzucałem gdzie tylko się dało. Po kilku próbach ,przy samym brzegu poczułem odjazd przynęty - branie było silne i mocne, byłem pewny że to zaczep. Ta woda wyglądała jakby tam nic nie mogło pływać. Po chwili byłem pewny ,że to ryba i to nie mała, z racji bujnej roślinności zastosowałem hol siłowy i po chwili zobaczyłem ogromnego okonia. Rybę udało się wyholować:) okazało się że to okoń 41,5 cm ! Do dziś w to nie wierzę.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz