czwartek, 20 kwietnia 2017

Dwa dnia na Łowisku Mokate (Łowisku Ustroń) - Method Feeder

Serdecznie Witam w kolejnym poście, dziś chciałbym się z wami podzielić moją relacją z dwóch marcowych dni spędzonych na jednym z moich ulubionych łowisk : Mokate :) ,a oficjalnie mówiąc Łowisku Ustroń. Znajduję się ono między Skoczowem ,a Ustroniem przy fabryce Mokate (stąd zwyczajowa nazwa). Z racji tego ,że pogoda końcem marca była w tym roku wyjątkowo dobra postanowiłem wybrać się na karpie. Z jednej strony rozsądek podpowiadał mi ,że woda będzie jeszcze za zimna ,a z drugiej strony wysiedzieć w domu w tak ciepłe dni było prawie nie możliwe. Całą zimę czekałem na ten dzień oglądając i czytając chyba wszystko co ktokolwiek opublikował na temat wędkarstwa więc czas było sprawdzić dobytą wiedze.

Wieczorem jak zwykle przed wyjazdem zacząłem zastanawiać się nad wyborem miejsca do wędkowania, rozmyślałem raczej o stanowisku na płytkiej wodzie spodziewając się ,że ryby będą chciały się wygrzać w pierwszych promieniach słońca. Po przyjeździe na łowisko około godziny 9.00 okazało się ,że łowisko jest całkiem puste. Nie było na nim ani jednej osoby - jeżdżę tam już kilka lat i nigdy nie miałem do czynienia z taką sytuacją. Pewnie dlatego że był środek tygodnia.  Nagle w mojej głowie pojawił się chaos, były dla mnie dostępne miejscówki które dotąd zawszę były zajęte:). Postanowiłem rozbić się przy wejściu na łowisku tak żeby rzucać bezpośrednio na wyspę. Woda w tym miejscu jest płytka i pod wyspą zawsze jest ryba, takie miejsce setka.

Dzień I:

tak jak wspominałem robiłem się na płytkie wodzie, schodząc wejściem  po schodach poszedłem w lewo do miejsca gdzie patrząc w stronę wody lewy brzeg wysyp ma się przed sobą.



Zacząłem przygotowywać stanowisko, tradycyjnie od zanęty, a w zasadzie miksu. Na tym łowisku przeważnie stosuję zapachy rybne wg mnie sprawdzają się znacznie lepiej. Tym razem wybrałem zestaw firmy traper, widoczny na zdjęciu. Można go śmiało polecić  ale doświadczonym osobą. Mieszanki te są bardzo wrażliwe na wodę, łatwo  je przelać, przesuszyć ,a w tej metodzie to klucz do wyniku. Po zimie nigdy nie kombinuję idę zawsze w totalnie sklepowe mieszanki nie dodając zbyt wiele od siebie bo to przynosi różne efekty , zwłaszcza kiedy wyszło się już trochę z wprawy i szybko można coś zepsuć. Zawsze pierwszy wyjazd idzie coś nie tak:) przynajmniej ja tak mam. Tak jak wspominałem łowiłem na Metodę więc zacząłem od namoczenia 2mm peletu przeznaczonego do tego celu. Robię to zawsze w ten sposób ,że zalewam go wodą do pełna pojemnika, mieszam i od razu odlewam całość wody. W osobnym pojemniku mieszam zanętę przeznaczoną również do Metody,  na wyczucie starając się zrobić ją zbyt suchą - w myśl zasady że wodę zawsze można dolać ,a osuszyć już gorzej:)
Zestawy na wędkach mam przygotowane na stałe, nie przelotowo. To też wydaję mi się lepsza metoda, chociaż opinie różne w temacie krążą. Na przynęty na tym łowisku mogę z całą odpowiedzialnością polecić preparowane kukurydze w słoiczkach o różnych smakach  np. ananas, truskawka. Zdarza mi się też moczyć ją  w rybnych dipach lub w jakimś stary oleju po rybkach z puszki, też przynosi dobre efekty.  Doskonałe też są rybne pelety, mini kulki w połączeniu z kukurydzą. Generalnie ryba jest nauczona na wszystko co można kupić w sklepie więc warto eksperymentować .

Zarzuciłem zestawy i bardzo szybko miałem silne branie, niestety było to mały lesczyk. W trakcie łowienia regularnie nęciłem łowisko, zaczynam zwykle od kilku rzutów , co 5 minut w to samo miejsce. Przez pierwsze dwie godziny brania były bardzo dobre, wyciągałem kilka leszczy, karasi. Karasie bardzo waleczne , waga każdego praktycznie około 1 kg ! Gdy brania zaczęły ustawać postanowiłem złamać zanętę melasą, często tak robię kiedy wiem że ryba weszła w zanętę bierze i nagle przestaje. Tym razem też pomogło, ryby wróciły i udało się wyciągnąć kilka kolejnych karasi,lescza i jednego karpika.




Wyjazd bardzo udany, nie było wielkich ryb ale po zimie nie to jest najważniejsze. Udało  się złowić kilkanaście ryb ,a to najważniejsze. Wróciłem do domu z głową pełną wniosków ,a to bezcenne:)

Dzień drugi opiszę w kolejnym poście...



1 komentarz: