W ostatnią niedzielę wraz z moim serdecznym przyjacielem Łukaszem wybrałem się nad rzekę Wisłę w miejscowości Strumień. Rzeka ta ma tam szerokość około 20-30 metrów i głębokość od 1-2,5 metrów.
Wieczorem przed wyjazdem przygotowałem kilka pełnych zestawów spławikowych, miałem zamiar łowić na 7-metrowego bata. Zestawy przygotowałem sobie w czterech wersjach:
-spławik 1g/żyłka główna 0,102/przyponowa 0,08/haczyk 22 - czerwony
-spławik 1,5g/żyłka główna 0,102/przyponowa 0,08/haczyk 22 - czerwony
-spławik 2,0g/żyłka główna 0,14/przyponowa 0,12h/haczyk - 14 czarny
-spławik 4,0g/żyłka główna 0,102/przyponowa 0,08/haczyk 22 - czerwony
Na łowisko wyjechałem około 7.00 rano z domu, tak żeby na miejsce dotrzeć około 8.00. Po drodze wykupiłem licencję na łowienie , co prawda spotykała nas przy tym nie miła niespodzianka w postaci podwyżki o 5 zł - od tego roku dzienne pozwolenie na ten odcinek Wisły to 25 zł. Przy okazji link do łowiska: http://www.malawisla1.pl/. Dokładny opis jak dojechać i gdzie kupić pozwolenie znajdziecie w nim.
Rozłożyliśmy się w miejscy pokazanym na poniższej mapce, w okolicach 300 metrów od mostu drogowego w miejscowości Strumień.
Głębokość łowiska w tym miejscu wynosi około 1,40 cm , woda płynęła ze średnim uciągiem jak na tą porę roku (spodziewałem się większego uciągu) i była wyjątkowo przeźroczysta, można ją ocenić na około 1 metr , co jak na Wisłę w tym miejscu dla mnie było wyjątkowe.
Po rozłożeniu sprzętu, wędziska ,podpórek, rozpocząłem przygotowanie zanęty. Polecam przepis na zanętę wg poniższej receptury bo nigdy mnie nie zawiódł:
-1 kg czarnej płciowej zanęty, koniecznie sprawdzonej (ja polecam tą Edmunda Gutkiewicza)
-0,3 do 0,5 kg zanęty karpiowej najlepiej o jakimś korzennym aromacie
-200-300 ml mrożonej pinki, kupuję ją dzień wcześniej i mrożę w celu zabicia w zamrażalniku
-200-300 ml gotowanej konopi, czasami ją miele ale tym razem tego nie zrobiłem. Konopię gotuję około 30 , 40 minut do pęknięcia. Koniecznie w osolonej wodzie, uważam że efekty są dużo lepsze niż bez soli
Po wymieszaniu zanęty, jej przesianiu i odczekaniu kilkunstu minut rozpoczałęm wędkowanie.
Zacząłem od wrzucenia do wody 3-4 kul zanęty wielkości pomarańczy. Łowiłem na zestaw ze spławikiem 1,5g bo taki wydawał mi się idealnym połączeniem na ten dzień. Odpowiadał dobrze na wiatr, falę i delikatne brania ryb. Na haczyk założyłem 2-3 pinki w rożnych wariantach kolorystycznych , układając kolorystyczną strategię na dany dzień. Już po kilku minutach na wędce poczułem mocne branie i udało się mi wyholować 25 cm wzdręgę.
Prze około godzinę miałem kilka fajnych brań płoci i krasnopiór skończonych oczywiście udanym holem. Niestety brania ustały i coraz ciężej było zmusić ryby do współpracy. Rozpocząłem donęcanie i nieustanne próby regulowania gruntu. Raz bardzo dobre efekty zaczęło przynosić ustawianie przynęty 10 cm nad dnem, innym razem dobrze się sprawdzało kładzenie jej na samym dnie. Przypon w zestawach miałem 20 cm więc na wiele mi nie pozwalał ale z zasady na dłuższe na bata nie łowie - mam to sprawdzone i nie przynosiło to pożądanych efektów.
Nieoczekiwanie po 1,5 godziny zaczęły wpadać leszczyki , od małych po takie 30 kilku centymerowcyh, później wróciły z powrotem plocie i sytuacja zaczynała mi się podobać coraz bardziej.
Co ciekawe nie bez zaznaczenia jest ilość założonej pinki na haczyk. Wydaję mi się ,że najlepsze efekty uzyskiwałem zakładając 5 pinek w tym 3 białe i dwie czerwone. Oczywiście nie było to stale i czasami jedna czerwona była lepsza ,choć nią czasami brały 3 centymetrowe okonie.
Wędkowałem do godzniu 12.00 , czyli przez 4 godziny - uzyskując wynik 5,25 kg. Wyjazd uznaję za bardzo udany i byłem mocno zaskoczony wielkością płoci, wzdręg. Poza tym złowiłem sporo gatunków ryb co szczególnie mnie cieszy i daje mi rzeczywisty dowód że w naszej Wiśle można ciekawie połapać ryby.






